Rozmowy na grupie Sprawy Dużej Wagi…

jestem dumna, że kobiety będące w społeczności jaką tworzę zmieniają podejście… Poniższy post to cytaty z dyskusji spod moich postów. <3

„Mam ostatnio takie ogólne wrażenie życiowe, że za bardzo oczekiwałam „spektakularności” w życiu. Nie tylko w aspekcie zmiany nawyków żywieniowych. Spektakularność jest przeceniana. Zwyczajność niedoceniana.
„Mam też takie spostrzeżenie, że lepiej się zadowolić tym, co przeciętne, ale zdrowe. Czasem jak człowiek zacznie się brać (w dobrej wierze) za drobne niedociągnięcia i wady, to potem musi się borykać z problemami większego kalibru… Czyli biorę się na „nadprogramowe” 5kg, a potem nagle mam na tapecie nie kłopot wagowy, ale psychiczny, bo się rozreguluję.”
„Więc ja stawiam teraz na stabilność, nawet jeśli oznacza, że się nie zmieszczę w widełki dietetyka”

„Pobłogosław swoją sylwetkę i ciesz się życiem”.

„Ja wiele lat – nawet jak byłam „w normie” kilogramowej – to się martwiłam, że jeszcze za mało robię dla zdrowia. I jakoś nigdy nie udawało mi się znaleźć na zewnątrz tej granicy – kiedy będę OK?”
„Teraz na zewnętrzne wypowiedzi patrzę bardziej sceptycznie. Widzę np. wokół siebie osoby szczupłe, które nie są w stanie utrzymać takiej aktywności fizycznej jak ja! Moje „nadprogramowe” 10 kg nie stoi mi na przeszkodzie, by jeździć na rowerze (nawet i 100 km jednego dnia), by zdobyć Koronę Gór Polski, by codziennie spacerować z psem, a nawet od czasu do czasu pobiegać ? „
„Kiedy widzę reklamy typu „idź na rower, a schudniesz”, „zacznij biegać, stracisz kilogramy”, to sobie myślę, że ja się absolutnie nie wpisuję w ten trend ? Ruch, medytacje, mindfullness, aktywność fizyczna – podnoszą mój nastrój, a waga… no cóż, pozostaje zawsze stabilnie trochę powyżej zakresu branży fitness ?

Marzy mi się, żeby w przestrzeni publicznej było słychać więcej głosów takich jak Twój. Ja czuję, że tzw. „przestrzeń publiczna” niesie ze sobą ogromne źródło wiedzy, inspiracji, wsparcia (jeśli mądrze potrafimy dobierać dla siebie treści), ale też… zagubienia, niewłaściwych wyborów, poczucia bycia gorszym.”
„Po sobie widzę, że – mimo dużej dozy krytycyzmu i niepodążania za tzw. mainstreamem – wryło mi się w mózg sporo rzeczy, które nie robią mi dobrze. Niby człowiek nie reaguje na te wszystkie billboardy i przekazy reklamowe, wypowiedzi celebrytów śniadaniowych i pseudoekspertów, ale… jednak podświadomie zapisujemy sobie te kolorowe, gładkie, wygadane, zwinne, sprawne wzorce jako cel korzystny dla nas samych. Jako nasz cel.”
„Zejście do własnego ciała jest bardzo trudne. Bycie samemu z sobą jest bardzo trudne. Wyznaczanie sobie własnych standardów, które w porównaniu ze światem na zewnątrz, bywają bure, nudne i trudne, bywa mega uciążliwe.”
„Łatwiej więc próbować przystawać do tego, co na zewnątrz… no przynajmniej pozornie łatwo.”
„Mamy małpie mózgi – kusi nas to, co słodkie, jaskrawe, gładkie, świeże i nowe. Nasz świat zewnętrzny nas tym bombarduje. Jak w tym całym chaosie widzieć swoją ścieżkę?”

„Może gdyby częściej się pojawiały takie głosy jak Twój „nie musisz być fajna, bądź po prostu sobą”, to byłoby lepiej?”
Poniżej link do filmiku jaki mnie ostatnio zainspirował i jaki też spodobał się kobietom w naszej grupie. Dołącz do nas!