W rozkroku

Czasem ktoś kto uczy się jeść intuicyjnie, kto chce odrzucić manipulację fit świata nie wie czy może się głośno przyznać, że wciąż chce schudnąć… no bo jak to? Nie będzie pasował haseł o ciałoakceptacji czy ciałoneutralności a z tym przecież związany jest nurt jedzenia intuicyjnego.

Masa ludzi jest dziś w rozkroku pomiędzy jedną narracją a drugą. Nie dziwię się uczuciu pomieszania. Chcemy nowego ale stare się jeszcze dobija. Zewsząd. Triggerem do powrotu do starego (dietka, pomijanie posiłków, ograniczenia całych grup pokarmów, spory deficyt na ile starczy sił itp) jest cała masa. To mogą być za małe spodnie, filmik na You Tube o keto, metamorfoza znajomej czy zobaczenie się na zdjęciu na którym jakoś cię poszerzyło.

Jak połączyć odchudzanie z powrotem do normalnego jedzenia?

A może nie łączyć?… To ok chcieć opanować jedzenie intuicyjnie i jednocześnie wciąż chcieć wrócić do sylwetki np. dwa rozmiary mniejszej. Jednak nie da się tego z założenia zrobić dobrze. Bo zawsze będzie to na pół gwizdka. W końcu taka próba łączenia jednego z drugim sprawi, że pojawią się myśli: „to chyba nie działa”. „Jedzenie intuicyjne mnie rozczarowało”. „Może innym się udaje ale ja jestem beznadziejnym przypadkiem”. „Przytyłam”. I uczucie frustracji znów ściąga nas w znane rejony: „od poniedziałku to, tamto i siamto”.

Gosia Akkus z jaką prowadzę Akademię Jedzenia Intuicyjnego porównała naukę jedzenia intuicyjnego połączoną z odchudzaniem do pójścia na masaż ale z odmową położenia się. „Masuj – ja postoję, te szpilki są ok, nie, naprawdę spoko….”. Coś tam się nawet zmieni… ale w znacznie mniejszym stopniu dostaniesz to po co chodzi się na masaż… rozumiesz metaforę? 😉

Decyzja jest Twoja

Możesz jednak na teraz zdecydować co jest istotniejsze w twoim życiu. Poczuć w jakim miejscu swojej relacji z jedzeniem jesteś i co przyniesie więcej korzyści a co strat. Czasem odchudzanie będzie „dbaniem o siebie”. A czasem nie. Tak, jest tu wiele „to zależy”.

Mogę pomóc to rozróżnić jednak nie poprowadzę typowej redukcji. Nie znaczy to, że moje klientki nie miewają nigdy spadku wagi :) Część ma, część nie i to jest normalne. Nie obiecuję efektu wyszczuplenia. Mówię to jasno na pierwszym spotkaniu.

Gdy ktoś reklamuje intuicyjne jedzenie jako sposób na schudnięcie to jest to wciąż nierozumienie sedna i pomieszanie z poplątaniem.

A jakie jest sedno?

Jedzenie intuicyjne jest narzędziem do wyprostowania (normalizacji) zachowań żywieniowych a nie odchudzania. Nie zostało opisane po to by ludzie chudli ale żeby odzyskali spokój psychiczny w związku z jedzeniem, chodziło o wolność (w tym od nadmietnego wpływu kultury diet). Nawet jak spadek wagi wraz z nim przychodzi to to nie jest jego clue. Nie jest też „religią” która jednego zakazuje a drugie narzuca, czy za dobre wynagradza (mniejszym rozmiarem) a za złe („grzeszki” dietetyczne”) karze (jojo).

To uczenie się siebie i jedzenia w pewnym sensie na nowo. To poszerzanie perspektywy, odpowiedzialności za wybory, to uważne decyzje, różne. Zależne od kontekstu, potrzeb. To zmiana mentalna i lepsze rozumienie ciała. To 10 tematów wokół których prowadzę spotkania.

Zauważaj myśli ale nie przyklejaj się do nich

Tak, wciąż możesz chcieć schudnąć. Moje klientki mogą mi powiedzieć, że boją się przytyć, że wzdychają do starych zdjęć. Nie muszą ściemniać, że skoro chcą jeść intuicyjnie to waga ich w ogóle nie obchodzi. Zauważamy te myśli, rozmawiamy o nich – ważne jest, żeby przestać się do nich tak bardzo przywiązywać, przyklejać – uznać, że od rozmiaru ubrania nie zależy aż tyle ie zwykliśmy uważać. I to daje spokój, to też pomaga dbać o siebie z innego punktu.

Może spytasz ale czemu mam osłabiać te myśli o odchudzaniu, skoro mają mi pomóc schudnąć, skoro tego chcę, przecież niezdrowo być otyłym?

Rdzeniem wszelkich zaburzeń odżywiania jest nadmierne skupienie na figurze, przecenianie znaczenia wagi, sylwetki, sklejenie się z myślami typu: szczupłe = piękne, zdrowe grubsze=chore, brzydkie… rozwiązaniem więc nie jest więc kolejna dieta i dopasowanie się do świata narzucającego „normy” szczupłości a otwarcie się na różnorodność, danie ciału (swojemu i innych) prawa do zmian. Na to jak wygląda nasze ciało ma wpływ ponad 100 czynników… A na nasze zdrowie, szczęście ma wpływ znacznie więcej czynników niż BMI w normie, jednym z nich jest to jak o sobie myślimy.

Jest wiele specjalistów którzy chętnie zajmą się odchudzaniem. Ja po prostu do nich nie należę 🙂