Naukowcy zajmujący się tematem otyłości przypuszczają, że epidemia otyłości nie jest związana tylko z nadmiarem jedzenia złej jakości i zmianą trybu życia na siedzący. Istnieją czynniki chemiczne, które mogą zmieniać reakcje naszego organizmu na kalorie. A więc winne otyłości mogą być także powszechnie występujące chemikalia. Przed 2000 r. ekspertów od otyłości zaniepokoiła pewna tendencja. Z początkiem lat 50’tych z każdym rokiem nowo narodzone dzieci są coraz grubsze, a w tym przypadku trudno zrzucić winę na śmieciowe jedzenie i brak ruchu. Zwierzęta domowe także tyją. 50-procentowe zwiększenie wskaźnika otyłości nie może wynikać tylko z złej diety i braku ruchu! Co więc się stało? Ok 1999 roku naukowcy niezależnie prowadzący badania nad rozrodczością zainteresowali się skutkiem ubocznym u zwierząt doświadczalnych jakim była otyłość. Tak rozpoczęła się nowa ścieżka badawcza różnych naukowców z różnych części świata. Dr Hamilton, Newborn i Blumberg.
- Dr Paula Baillie- Hamilton ze Szkocji natchnęła się na artykuł o problemach rozrodczych, w których była mowa o tym, że chemikalia mogą wywoływać problemy hormonalne. Po sprawdzeniu czy żeńskie hormony mogą powodować nadwagę, zaintrygowana rozpoczęła trzyletnie, intensywne badania w tym temacie.
- W tym samym czasie w Karolinie północnej do Rity Newborn – prowadzącej badania nad sztucznym estrogenem – zgłosił się personel odpowiedzialny za myszy, mówiąc że trzeba zmienić wytyczne dotyczące zwierząt laboratoryjnych, ponieważ klatki zrobiły się za małe dla myszy. Newborn nie skupiała się wcześniej na tkance tłuszczowej tylko na rozmnażaniu. Tak dotarło do niej, że sprawa warta jest przyjrzenia się.
- W Kalifornii biolog Blus Blumberg sprawdzał wpływ pestycydu (tributylocyny) na organizmy morskie, który pierwotnie dodawano do farb jako środek na bezkręgowce (malowano nim kadłuby statku by je chronił przed zarastaniem). Odkrył, że pestycyd ten stymuluje wzrost komórek tłuszczowych. Zaczął więc sprawdzać wpływ tributylocyny na żaby w kluczowych momentach ich rozwoju, ku jego zdziwieniu jądra zostały przekształcone w komórki tłuszczowe.
W latach 90’tych Frederick Vom Saal (endokrynolog, naukowiec z uniwersytetu Missourie) prowadził badania nad związkiem chemicznym bisfenolem A (BPA). Wnioski Vom Saala wzbudziły kontrowersje. Toksykolodzy niedowierzali, jakoby udało mu się zaburzyć rozwój rozrodczy myszy dawkami BPA tysiąckrotnie mniejszymi niż uznawane za bezpieczne! Przypadkiem Vom Saal zauważył, że związek ten dodatkowo tuczy myszy.
Coraz więcej otyłych zwierząt, trójka naukowców, trzy nienależne programy badawcze, trzy przypadkowe spostrzeżenia dotyczące nadwagi. Pozornie dziwne bo badano różne chemikalia. Jednak wszystkie te związki maja coś wspólnego – mogą zaburzyć pracę gruczołów produkujących hormony, a układ dokrewny odpowiada za rozród i wzrost człowieka. Substancje te oszukują organizm i są brane przez organizm za naturalne hormony.
W 2002 r Hamilton opublikowała wyniki badań gdzie stawia hipotezę wyjaśniającą światową epidemię otyłości. Jej amatorskie śledztwo zostało zauważone przez naukowców, którzy zetknęli się z tematem otyłych zwierząt laboratoryjnych. Pojawiło się istotne pytanie. Jeśli zwierzęta są przeprogramowywane jeszcze w życiu płodowym to co dzieje się z ludźmi?
W XXI wieku większość par spodziewających się dzieci zdaje sobie sprawę z zagrożeń związanych z kontaktem z chemikaliami w czasie ciąży. Unikają stacji benzynowych, zadymionych papierosami pomieszczeń, starają się jeść zdrowo. Jednak mimo świadomości i starań nie sposób uchronić się przed wpływem różnych chemikaliów, bo te są wszędzie! Nie wiemy dokładnie, które chemikalia wywołują otyłość, które cukrzycę, a które obie te choroby, gdyż są ze sobą ściśle powiązane. Otyłość to dla wielu osób sprawa bardziej wyglądu niż zdrowia. Nikt nie lubi wałków tłuszczu. Ludzie jednak cały czas tyją mimo ogromnego wysiłku wkładanego w utrzymanie wagi. Kiedyś tak się nie działo. Dlaczego?
BPA uznano za substancje toksyczną, zabroniono używać jej w produktach dla małych dzieci. Ustalono dopuszczalną dawkę i dopuszczono do użycia. (BPA stosuje się powszechnie do produkcji tworzyw: butelek, pojemników na żywność, puszek aluminiowych. Przedostaje się do żywności, napojów i w ten sposób trafia do naszego organizmu. Znajduje się również w paragonach i niektórych zabawkach). Ten związek zaburza gospodarkę hormonalną i to (jak wykazały badana Von Saala) w dawkach nawet dużo mniejszych niż uznano za dopuszczalne! Po tych badaniach instytucje zajmujące się zdrowiem publicznym były w kropce, istnieje zakaz występowania potencjalnie toksycznych substancji na ludziach. A żeby sprawdzić to epidemiologicznie potrzeba wielu lat.
Dr Bailie Hamilton, nie oglądając się na protokoły naukowe, wydała dwie książki przestrzegające przed substancjami zaburzającymi układ hormonalny. Rok po niej Von Saal do listy skutków ubocznych BPA dopisał przybieranie na wadze. A w 2004 (po dwóch latach) Rita Newborn zakończyła badania nad otyłością u myszy poddanym badaniom nad terapią estrogenem. Gryzonie weszły w okres dojrzewania z nadwagą. Z kolei w 2005 Blumberg uzyskał wyniki swoich badan nad myszami po podaniu niewielkich dawek tributylocyny (po przeczytaniu pracy Hamilton i przypominając sobie swoje otyłe żaby postanowił rozpocząć badania). W wieku dorosłym myszy ważyły 10%-15% więcej niż te z grupy kontrolnej. Jego badania były na tyle dokładne, że nadał on wspólną nazwę grupie substancji powodującej podobne reakcje tycia – OBESOGENY. Do tej pory wymieniane jest około 20 substancji obesogennych. Zawierają je środki codziennego użytku jak okładki, dzbanki, klej stomatologiczny, środki czyszczące, opryski itp.
Lista 10 popularnych obesogenów: – ftalany – np. w wykładzinach PCV, w pudełkach plastikowych, tanich kosmetykach, perfumach, zabawkach, środkach czystości, farbach, klejach, lakierach, lakierach do paznokci, nawet w żywności
– bisfenole (BPA) – występuje np. w żywicy epoksydowej, która jest składnikiem klejów, w tym dentystycznych, w puszkach konserwowych (wewnętrzne wyściełanie) w plastikowych opakowaniach, torebkach foliowych do przechowywania, gotowania (kasza, ryż) i pieczenia (rękawy spożywcze), w produktach dla dzieci i niemowląt (plastikowe zabawki, gryzaki, smoczki, butelki), szczoteczkach do zębów i kosmetykach, na paragonach z kas fiskalnych i in.
– kwas perfluorooktanowy – stosuje się w teflonie (patelnie i garnki teflonowe). Im wyższa temperatura rozgrzanego naczynia pokrytego teflonem (nie tylko uszkodzonej powierzchni teflonu) tym większa szkodliwość
– dioksyny np. w rybach
– organofosforany – w pestycydach – np. roundup
– ołów – szeroko stosowany w przemyśle, w produkcji akumulatorów, kabli, w spoiwach lutowniczych, farbach, benzynie
– benzopireny – silnie rakotwórczy związek chemiczny jaki uwalnia się w czasie np wędzenia wędlin, grillowania, jest obecny w papierosach
– nikotyna – w papierosach
– genisteina – fitoestrogen występuje z ziarnach soi, stosowana w środkach łagodzących objawy menopauzy, w kremach przeciwzmarszczkowych
– glutaminian sodu – np. w przyprawach
Korelację pomiędzy różnymi chemikaliami zawartymi w śladowych ilościach w jedzeniu a późniejszą otyłością wśród dzieci przez kilka lat badal projekt Obelix (http://www.theobelixproject.org/). Brało w nim udział kilka państw. Badania faktycznie potwierdziły, że związki między substancjami istnieją, ale nie da się tych związków uogólnić. Tak więc również substancje, których próżno szukać na etykietce mogą mieć wpływ na nasze zdrowie.
Prof. Juliette Legert kierująca badaniem wyjaśnia, że nasze DNA nie zostaje zmutowane przez chemikalia, jednak sposób ekspresji genów oraz tworzenie białek w trakcie rozwoju zmienia się w wyniku oddziaływania tych substancji. Niebezpieczne jest to zwłaszcza w okresie rozwoju płodu w łonie matki – w efekcie osobnik będzie trochę grubszy. Takie działanie może utrzymywać się przez pokolenia. Bada to na rybkach, które świetnie oddają wczesne etapy rozwoju.
Radykalnym sposobem było by uznać wszystkie substancje chemiczne za szkodliwe dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej. Niestety przeprowadza się minimum testów – głównie toksykologicznych i wprowadza dany związek do środowiska. Można go zakazać dopiero po wykazaniu, że szkodzi. Zdecydowanie powinniśmy więc się skupić na profilaktyce, chociażby eliminowaniu plastiku ze swojego otoczenia i otoczenia małych dzieci…Może zamiast niektórych produktów w puszczce da się to samo kupić w szkle, zacząć wybierać drewniane zabawki zamiast chińskiego plastiku, przestać używać foliówek…Będzie i ekologiczniej i zdrowiej.